Nagle rozbrzmiała jedna z moich ukochanych piosenek na poprawę humoru.... Stalowa rura xDD Słysząc to kumple Wojtka ożywili się, zdziwiłam się ich zachowaniem. I zrobili coś czym mnie kompletnie zadziwili. Rozstąpili się skandując jego imię i naszym oczom ukazała się rura. Stałam nie mogąc nic z siebie wykrztusić. Wreszcie podeszłam do polaka, który darł się
-Który to debile? Zabiję jak się dowiem!
-Słońce, nie szalej tak. Dla twojej informacji to ja to zrobiłam-spojrzałam na niego arogancko.
-Skąd wiesz?
-Ale o czym?
Od odpowiedzi wybawił go lekko wstawiony Walcott.
-Jak Wojtek zaczął u nas grać to szybko się zakumplowaliśmy, czaisz?-nie czekając na moją odpowiedź kontynuował-No i wziął nas do polski na wakacje. Poszliśmy wtedy na domówkę do jakiegoś jego kumpla Roberta Lewagolskiego czy coś takiego, znasz go? Zresztą nie ważne. DJ puścił tę piosenkę a że Wojtek był już nawalony w trzy dupy, to ten Lewy bez problemu go namówił i nasz bramkarz zaczął tańczyć. Od tamtych wakacji nigdzie nie chce z nami wyjeżdżać.
Gdy to usłyszałam nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać, przysięgam starałam się opanować ale to było ponad moje siły.
-Wojtuś, pokaż co potrafisz kotku...-prosiłam płacząc ze śmiechu.
Udawał obrażonego ale spojrzał na mnie z iście szatańskim uśmiechem.
-Dobra, ale ma jeden warunek.
-Jaki?-spytałam podejrzliwie.
-Zatańczę jak zaśpiewasz-myślał pewnie że łatwo się wywinie...
-Hm... Ok. Ale, ale ty śpiewasz: Jestem najlepsz... i tak dalej jasne?
-Umowa stoi.
Krótko uścisnęliśmy sobie dłonie, Wojtek podał swoją niebieską koszule Aaron'owi, ja dostałam mikrofon i poprosiłam dj'a aby puścił tylko podkład. Zaczęło się.... pominęliśmy pierwszą zwrotkę i zaczęliśmy od tego:
W: Jestem najlepsza w jeździe na rurze , wiesz ?
I: No nie wiem mała, przekonaj mnie .
W:Moje gorące uda czynią cuda .
I: Samo gadanie nie kręci mnie .
Wszyscy patrzyli na nas z podziwem.
Tańczy dla mnie na rurze i znowu mruga okiem ,
jest taka piękna, te oczy głębokie.
Tańczy dla mnie na rurze i znowu mruga okiem ,
jest taka piękna, te oczy głębokie.
Nie mogłam oderwać wzroku od Wojtka i jego ruchów. Te jego zjazdy... Mrrr...
Stalowa rura fi pięćdziesiąt sześć ,
tę naprawdę było ciężko po schodach wnieść .
Stalowa rura fi pięćdziesiąt sześć (wow)
w naszym klubie już jest.
Szalony klub i scena, swingersi i bajera
na luzie się rozbiera najlepsza kicia. ( Miau )
Temperatura wrzenia, w powietrzu erochemia .
Amory i spojrzenia, na twarz. ( Na twarz. )
W: Jestem najlepsza w jeździe na rurze, wiesz ?
I: No nie wiem mała, przekonaj mnie .
W: Moje gorące uda czynią cuda .
I: Samo gadanie nie kręci mnie .
Tańczy dla mnie na rurze i znowu mruga okiem .
Jest taka piękna, te oczy głębokie.
Tańczy dla mnie na rurze i znowu mruga okiem .
Jest taka piękna, te oczy głębokie.
W:Tak tańczę na rurze, uwodzę Cię mym wzrokiem ,
bo jestem najlepsza .
I: Się wie i taką właśnie lubię Cię .
W: To właśnie ja.
Swingersi i bajera, temperatura wrzenia,
w powietrzu erochemia amory i spojrzenia,
najlepsza kicia, najlepsza kicia,
najlepsza kicia, na twarz.
Tańczy dla mnie na rurze
I znowu mruga okiem jest taka piękna,
Te oczy głębokie.
W:Tak tańczę na rurze, uwodzę Cię mym wzrokiem,
bo jestem najlepsza .
I:Się wie i taką właśnie lubię Cię
W:To właśnie ja.
Nie wiele osób zrozumiało tekst piosenki ale wszyscy bez wyjątku klaskali nie przerwanie przez kilka minut. Kłanialiśmy się oboje, przyjmując liczne gratulacje lecące z każdej strony. Po chwili bawiliśmy się do wielu znanych angielskich piosenek. Po kilku szybkich byliśmy zmęczeni więc udaliśmy się do baru.
-Wiesz Wojtuś... nie spodziewałam się tego po Tobie... Taki talent, a się marnuje...-przyznałam zszokowana.
-Czyżbyś nigdy nie widziała faceta na rurze?-zakpił.
-Miałam ciekawsze rzeczy do roboty a nie oglądać takie widoki, skarbie.
Spojrzał na mnie spod uniesionych brwi i pochylił z zamiarem pocałowania lecz przerwał nam Aaron zalany w trupa.
-Mówiłeś że ona ci się nie podoba...-bełkotał patrząc z wyrzutem na Wojtka-Że nie tkniesz jej nawet kijem! Że ja mogę do niej zarywać... A dzisiaj co? obściskujesz się z nią na środku parkietu.
-Ar, chodź odwiozę Cię do domu....-zaczęłam lecz przerwał mi brutalnie.
-Nie wtrącaj się! Jesteś zwykłą szmatą, ze mną przyszłaś a z nim się niemalże pieprzysz na parkiecie-słysząc to oniemiałam.
Zanim zdąrzyłam zareagować zrobił to Wojtek uderzając go pięścią w twarz. Dopiero wtedy zareagowałam. Rozpłakałam się, nie przez ogólny sens tego co powiedział a przez to jedno słowo które obudziło wspomnienia...
~wspomnienie~
Kilka dni po wypadku, pogrzeb Kamila...
Byłam kompletnie załamana, nie wiele pamiętam z samej uroczystości cały czas płakałam.... Wszyscy już poszli, ale ja zostałam... Klęknęłam przy jego grobie i zaczęłam mówić...
-Jak mogłeś mi to zrobić? Zostawić mnie? Ja się kocham! Rozumiesz? Kocham z całego serca! Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie... Moje życie straciło sens...
Kolejny raz zaniosłam się szlochem który nie chciał ustać... Wtedy podbiegła do mnie jego siostra i wrzasnęła mi w twarz.
-To przez ciebie szmato on nie żyje! To twoja wina! Gdyby nie ty to by się nie stało!-Chciała już mnie uderzyć ale znikąd pojawił się jej chłopak Przemek i złapał ją w pasie, odciągając ją ode mnie i szepcząc uspokajająco
-Kamiś, spokojnie... Wiesz że to nie jej wina, to motor nawalił, rozumiesz motor.... Nie krzycz na Izę jej bez tego jest ciężko...
Więcej nie usłyszałam ale w duchu podziękowałam mu za te słowa. Bałam się że wszyscy mnie o to obwiniają. A jednak... chłopak jego siostry bliźniaczki, z którym byli jak bracia nie. To nadal znaczy dla mnie bardzo wiele.
~Koniec wspomnienia~
Wróciłam do rzeczywistości i tym razem to ja byłam pocieszana. Co chwila szeptał do mojego ucha.
-Izuś, spokojnie, to się więcej nie powtórzy... On nie wiedział co mówi... Był pijany, urażony... Na pewno nie chciał tego powiedzieć....
Nie mogłam się uspokoić a w jego ramionach czułam się tak bezpiecznie. Wtuliłam się mocniej w tors blondyna i płakałam.
-Kochanie, zamówię taksówkę i odwiozę Cię do domu.
Nie miałam siły na nic poza pokiwaniem głową. Po chwili szliśmy już powoli do taksówki, Wojtek podał adres i po kilku minutach byliśmy u mnie. Gdzie widząc w jakim stanie jestem zaniósł mnie i postawił mnie na ziemi dopiero pod drzwiami. Gdy wreszcie je znalazł, zaprowadził mnie do sypialni i gdy chciał wyjść wyszeptałam.
-Zostań...
Posłuchał mnie i po chwili leżałam już w niego wtulona a on przytulał mnie jakby nie istniało nic oprócz nas....
-------------------------------------------------
Kochani, oto wyczekiwany rozdział piąty.
Troszkę namieszałam i bardzo Was za to przepraszam ale myślę że tak będzie ciekawiej :))
Następna notka za 6 komentarzy od 6 różnych osób xD
Ps. Czytasz=Komentujesz
Pozdrawiam, Iza :***