Stoję na moście.
Wacham się.
Mogę to skończyć.
Teraz.
To było by tak łatwe...
Robię krok.
Po mojej twarzy spływa samotna łza.
Jesteśmy tylko my...
Takie same...
A różne...
Nie mamy nikogo.
Robię kolejny krok, mniejszy niż poprzedni.
Kilka centymetrów i zniknę.
To będzie koniec.
Zamykam oczy.
Staję na krawędzi i....
Słyszę ten głos...
Twój głos.
Odwracam lekko głowę i nieruchomieję.
Stoisz tam...
Cudowny jak zawsze.
Podchodzisz i mówisz...
"Kochanie, proszę... Nie rób tego"
Twój głos to tylko nikły szept.
Odwracam się gwałtownie,
patrzę w mroczną toń.
Chwieje się...
Wiem że to zaraz się stanie.
Nadejdzie ulga...
Jednak...
Zanim spadłam znalazłam się tam gdzie o tym marzyłam...
W twoich ramionach...
Jak dawniej,
bezpieczna...
Potrząsam głową...
Otwieram oczy...
Nie ma cię...
Nie ma mnie...
Nie ma nas...
To tylko marzenie...
Skaczę...
Słychać tylko mój krzyk...
"Na zawsze".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kochani!
Z okazji 2000 wyświetleń postanowiłam opublikować moją pierwszą miniaturkę... Nie wszystkim przypadnie do gustu gdyż była pisana w jednym z najgorszych okresów mojego życia, gdy traciłam wszystko...
Pozdrawiam, Iza :*
niedziela, 10 listopada 2013
środa, 6 listopada 2013
Rozdział 9
Rozdział dedykuje Zuzie (znów) oraz Alo kin, którą ubóstwiam. Dzięki za motywację :*
~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się i z zamkniętymi oczami wyciągnęłam rękę w poszukiwaniu Wojtka. Kiedy te okazały się bez owocne zaczęłam się zastanawiać gdzie też podział się chłopak. Nagle dotarł do mnie boski zapach i już wiedziałam gdzie go znajdę. Wstałam, wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i założyłam
ubrania. Zrobiłam lekki makijaż i ruszyłam do kuchni. Zastałam tam uroczy obrazek, Wojtek ubrany w mój fartuszek z nadrukiem damskiego ciała w bikini smażył naleśniki w międzyczasie wyjmując talerze, szklanki i przygotowując sok ze świeżej pomarańczy. Nawet się nie odwracając powiedział:
-Poczekaj chwilkę, powinienem skończyć za jakieś 5 minut.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi do jego pleców. Nie chciałam stać bezczynnie, więc ustawiłam szklanki i talerze. Kilka minut później jedliśmy już wspólnie śniadanie.
-Wiesz co Wojtuś?-zaczęłam.
-Hm?-mruknął pytająco.
-Ty zawsze takie pyszne śniadania robisz?-kiwnął głową twierdząco więc kontynuowałam-Skoro tak to się do ciebie wprowadzę.
Ten wyszczerzył się radośnie.
-Mam duże mieszkanie, wbijaj tylko że chłopaki często wpadają bez uprzedzenia.
-Szczęsny... ale ty głupi jesteś-westchnęła i dodałam radośnie-Ale gotujesz wspaniale... cóż całujesz też nieźle...
-Tylko nieźle?-spytał oburzony i dodał podchodząc do mnie-chyba muszę cię uświadomić że ja całuje zajebiście, Kochanie.
Zanim się spostrzegłam już mnie całował z taką namiętnością że zakręciło mi się w głowie, odpowiadałam z pełnym entuzjazmem. Gdy się od siebie oderwaliśmy wyszeptałam lekko ochrypłym głosem:
-Przekonałeś mnie, seksiaku-lekko się zaśmiałam a on mi zawtórował.
-Co dzisiaj robisz?-spytał z błyskiem w oku.
*ocho... pewnie coś wymyślił... ten błysk w oku sprawia że jest jeszcze przystojniejszy... Iza, ogar! o czym ty myślisz?!* Otrząsnęłam z tych rozmyślań i odpowiedziałam.
-Miałam zamiar poleniuchować troszkę, a później pozwiedzać bo jeszcze niczego nie widziałam w tym Londynie-przyznałam zawstydzona.
-No to pozwiedzamy razem, tylko Iza?
-Co?-mruknęłam usiłując się skupić bo znów odpłynęłam gdyż do mojej głowy wkradło się wspomnienie pocałunku.
-Obiecałem chłopakom że spędzę z nimi trochę czasu...
-Powiedz im że jeśli mają ochotę to mogą iść z nami albo ja pójdę sama, a ty gdzieś z nimi?-zaproponowałam.
-Dam im znać że się spotkamy pod stadionem, co ty na to?
-Ok, to ty daj im znać i uciekaj do siebie-rozporządziłam.
-A po co mam jechać do siebie?-zapytał zdziwiony.
-Chociażby po to żeby się przebrać?-zaironizowałam.
Rąbnął się w głowę i zaśmiał pod nosem.
-Wiedziałem że o czymś zapomniałem.
Wywróciłam oczami i popchnęłam go do wyjścia. Przy drzwiach odwrócił się do mnie i cmoknął mnie lekko w usta.
-No to widzimy się za 3 godziny, wpadnę po ciebie, Pa.
I już go nie było.
~~~~~~~~~~~~~
Kochani!
Bardzo Was przepraszam że tyle czasu niczego nie dodawałam, ale rozumiecie szkoła, nauka. Rozdział nie wyszedł do końca tak jak chciałam ale mam nadzieję że się Wam spodoba :D Koniec tego przynudzania.
Pozdrawiam, Iza :***
~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się i z zamkniętymi oczami wyciągnęłam rękę w poszukiwaniu Wojtka. Kiedy te okazały się bez owocne zaczęłam się zastanawiać gdzie też podział się chłopak. Nagle dotarł do mnie boski zapach i już wiedziałam gdzie go znajdę. Wstałam, wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i założyłam
ubrania. Zrobiłam lekki makijaż i ruszyłam do kuchni. Zastałam tam uroczy obrazek, Wojtek ubrany w mój fartuszek z nadrukiem damskiego ciała w bikini smażył naleśniki w międzyczasie wyjmując talerze, szklanki i przygotowując sok ze świeżej pomarańczy. Nawet się nie odwracając powiedział:
-Poczekaj chwilkę, powinienem skończyć za jakieś 5 minut.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi do jego pleców. Nie chciałam stać bezczynnie, więc ustawiłam szklanki i talerze. Kilka minut później jedliśmy już wspólnie śniadanie.
-Wiesz co Wojtuś?-zaczęłam.
-Hm?-mruknął pytająco.
-Ty zawsze takie pyszne śniadania robisz?-kiwnął głową twierdząco więc kontynuowałam-Skoro tak to się do ciebie wprowadzę.
Ten wyszczerzył się radośnie.
-Mam duże mieszkanie, wbijaj tylko że chłopaki często wpadają bez uprzedzenia.
-Szczęsny... ale ty głupi jesteś-westchnęła i dodałam radośnie-Ale gotujesz wspaniale... cóż całujesz też nieźle...
-Tylko nieźle?-spytał oburzony i dodał podchodząc do mnie-chyba muszę cię uświadomić że ja całuje zajebiście, Kochanie.
Zanim się spostrzegłam już mnie całował z taką namiętnością że zakręciło mi się w głowie, odpowiadałam z pełnym entuzjazmem. Gdy się od siebie oderwaliśmy wyszeptałam lekko ochrypłym głosem:
-Przekonałeś mnie, seksiaku-lekko się zaśmiałam a on mi zawtórował.
-Co dzisiaj robisz?-spytał z błyskiem w oku.
*ocho... pewnie coś wymyślił... ten błysk w oku sprawia że jest jeszcze przystojniejszy... Iza, ogar! o czym ty myślisz?!* Otrząsnęłam z tych rozmyślań i odpowiedziałam.
-Miałam zamiar poleniuchować troszkę, a później pozwiedzać bo jeszcze niczego nie widziałam w tym Londynie-przyznałam zawstydzona.
-No to pozwiedzamy razem, tylko Iza?
-Co?-mruknęłam usiłując się skupić bo znów odpłynęłam gdyż do mojej głowy wkradło się wspomnienie pocałunku.
-Obiecałem chłopakom że spędzę z nimi trochę czasu...
-Powiedz im że jeśli mają ochotę to mogą iść z nami albo ja pójdę sama, a ty gdzieś z nimi?-zaproponowałam.
-Dam im znać że się spotkamy pod stadionem, co ty na to?
-Ok, to ty daj im znać i uciekaj do siebie-rozporządziłam.
-A po co mam jechać do siebie?-zapytał zdziwiony.
-Chociażby po to żeby się przebrać?-zaironizowałam.
Rąbnął się w głowę i zaśmiał pod nosem.
-Wiedziałem że o czymś zapomniałem.
Wywróciłam oczami i popchnęłam go do wyjścia. Przy drzwiach odwrócił się do mnie i cmoknął mnie lekko w usta.
-No to widzimy się za 3 godziny, wpadnę po ciebie, Pa.
I już go nie było.
~~~~~~~~~~~~~
Kochani!
Bardzo Was przepraszam że tyle czasu niczego nie dodawałam, ale rozumiecie szkoła, nauka. Rozdział nie wyszedł do końca tak jak chciałam ale mam nadzieję że się Wam spodoba :D Koniec tego przynudzania.
Pozdrawiam, Iza :***
Subskrybuj:
Posty (Atom)